Zwyczaje i obrzędy wielkopostne i wielkanocne na Krajnie
Zwyczaje krajeńskie poprzedzające Wielki Post
Obsypywanie popiołem
W czasie ostatniej zabawy przed wielkanocnym postem tancerze mieli przywiązane do pasa woreczki z popiołem i grochem; zawartość woreczków wysypywała się w czasie tańca. Na zakończenie zabawy wieszano przy wyjściu z karczmy sito z popiołem, każdy uczestnik zabawy, wychodząc z sali trącał sito i obsypywał się popiołem;
Taniec na „wielki len”
Przed popielcem gromadziły się w karczmie poprzebierane kobiety, piły wino i odbywały taniec „na wielki len” – taniec ten miał zapewnić dobre plony lnu. „Taniec na wielki len” to reliktowy zwyczaj „skoków na urodzaj”. Taniec ten zanika na przełomie XIX i XX wieku, miał magiczny charakter, rzadko do tańczących kobiet dołączali mężczyźni.
Śledzik
Śledzik to nowszy zwyczaj (XX wiek), którego nazwa nawiązuje do podstawowego menu postnego; np. w Starej i Nowej Świętej o północy do pomieszczenia, gdzie odbywała się zabawa wchodziły trzy kobiety, z których jedna niosła udekorowanego śledzia. Wniesienie śledzia oznaczało koniec zabawy, muzykanci przestawali grać, śpiewano pieśń religijną i rozchodzono się do domów.
Wielki Post i Wielkanoc
W czasie Wielkiego Postu rygorystycznie przestrzegano ograniczenia pokarmowe. Gospodyni przed Środą Popielcową szorowała patelnie, brytfanny piaskiem, pozbyć się resztek tłuszczu zwierzęcego. Nie jedzono mięsa i żadnych tłuszczów zwierzęcych. Od połowy Wielkiego Postu nie spożywano także nabiału. podstawę postnego menu stanowiły śledzie, chleb i ziemniaki, wcześniej żur. Powszechnie używano oleju lnianego: kupowano od razu po 15- 20 l. oleju. Na Krajnie w XIX wieku było dużo olejarni; pod koniec XIX wieku istniały olejarnie w Głomsku (1895 rok), w Debrznie (w 1898 roku była tam już elektryczna olejarnia); w Stawnicy olejarnia funkcjonowała jeszcze w 1939 roku.
Oto kilka przykładów potraw postnych– kapuścionka – robiona z wody z kwasem kapuścianym, do wody wsypywało się mąkę i gotując mieszało koziołkiem, spożywano z kartoflami; z tartych ziemniaków smażono na oleju postne kuleje. W każdą środę i piątek obowiązywał post ścisły. W Środę Popielcową i Wielki Piątek praktycznie nic nie jedzono, zdarzało się, że w Środę Popielcową i Wielki Piątek też ograniczano spożywanie płynów, nic nie jedzono i wypijano tylko kubek wody.
Niedziela Palmowa
Na Krajnie palma wielkanocna była bardzo skromna. Składała się z wierzbowych gałązek, przewiązanych wstążką, z zatkniętymi suchymi lub papierowymi kwiatami, także z trzcinowym „piórem”, sporadycznie dodawano też gałązkę brzozy. Gałązkom wierzbowym przypisywano życiodajną moc. Palma, za pośrednictwem gałązek wierzbowych była symbolem odradzającej się po zimowym śnie przyrody;
W Niedzielę Palmową do kościoła chodziły z palmami kobiety lub starsze dzieci. Potem po przyniesieniu do domu zatykano palmę za obrazy religijne by chroniły domostwo przed uderzeniem pioruna i pożarem. Dawano dzieciom do połknięcia pąki wierzbowe, wierzono bowiem, że ochroni to przed chorobami gardła; zatykano także gałązki palmowe w pola, by chroniły przyszłe plony, w dymem z palonej palmy okadzano chore zwierzęta; palmy wkładano zmarłym do trumny; przechowywano palmę do następnej Niedzieli Palmowej, po poświęceniu nowej palmy, starą palono,
Wielki tydzień
Przed świętami dokładnie sprzątano obejście, chałupę, budynki gospodarcze i podwórze; bielono ściany chałupy, a tam, gdzie była panna na wydaniu malowano ściany na zewnątrz kolorem niebieskim.
Wielki Czwartek
Brak w obrzędowości ludowej na Krajnie szczególnych zwyczajów związanych z Wielkim Czwartkiem. Warto zaznaczyć, że gospodynie wierzyły, że czwartek był najlepszym dniem na przesadzanie kwiatów. W Wielki Czwartek rozpoczynano też wypieki ciast świątecznych.
Wielki Piątek
Na Krajnie znany był zwyczaj pod nazwą „boże rany”. Na pamiątkę ran Chrystusowych gospodarz lub w niektórych rodzinach gospodyni, najczęściej wczesnym rankiem, najpierw bili współmałżonka, potem dzieci, mówiąc „boże rany od deski do ściany” lub „Pan Jezus ciężko cierpiał i umarł za nas na krzyżu”. W niektórych rodzinach rodzice wspólnie smagali dzieci. Chłostano najczęściej gałązkami tarniny, także agrestu, rzadziej jałowca, paskiem lub patykiem
W Wielki Piątek myto się na dworze, przed wschodem słońca lub w strumieniu, rzece, jeziorze. Taka kąpiel miała magiczną moc, zapewniała zdrowie i ładną cerę; zwyczaj znany m.in. w Sławianowie, Buntowie, a w Głomsku kąpano się w poniedziałek wielkanocny. W drodze do jeziora lub strumienia i także w drodze powrotnej należało zachować milczenie i nie wolno było się oglądać za siebie.
W piątek także barwiono jaja (mogły też być barwione w Wielką Sobotę), barwieniem jaj zajmowały się gospodynie i ich córki. Na Krajnie nie zachowała się tradycja wykonywania pisanek, czyli nanoszenia wzorów woskiem, a następnie gotowania jajek w barwniku. Najprawdopodobniej jeszcze na pocz. XX wieku w okolicach Złotowa wykonywano pisanki. Do czasów współczesnych zachował się natomiast zwyczaj wykonywania kraszanek, tj. jaj barwionych na jeden kolor. Kraszanki początkowo barwiono w naturalnych, roślinnych barwnikach gotując jaja np. w cebuli, oziminie, owocach tarniny, korze dębu.
Wielka Sobota
W Wielką Sobotę święcono w kościołach wodę i gałązki głogu. Poświęcony głóg przynoszono do domu i wtykano za obrazy. Woda i głóg miały chronić dom przed złem, a głównie przed uderzeniem pioruna. Woda święcona powinna zawsze być w domu, kropiono nią ziemię przed pierwszym wysiewem, kropiono także bydło przed pierwszym wypasem. Przed pierwszym wiosennym wypasem gospodarz kropił krowy święcona wodą i smarował pyski solą.
W sobotę święcono także potrawy. Święcone dawniej zanosiły do kościoła gospodynie, w koszykach, udekorowanych bukszpanem lub w chustach. Obecnie święconkę zanoszą przeważnie dzieci. Jeśli we wsi nie było kościoła, a był dwór to w nim ksiądz święcił potrawy, chłopi zbierali się pod dworem i później ksiądz święcił potrawy na podwórzu. We wsiach, gdzie nie było kościoła ludzie zbierali się również pod krzyżem lub kapliczką, ewentualnie ksiądz święcił pokarmy u bogatego gospodarza w domu. W koszyku ze święconka powinny się znaleźć jaja (po jednym dla każdego domownika), kiełbasa, szynka, chleb, ciasto (kawałek babki), sól, chrzan; dopiero w XX wieku pod wpływem miejskim pojawia się w święconce baranek z masła (potem z cukru, czekolady);
Na Krajnie w Wielką Sobotę palona ogniska przed kościołem, z których potem przynoszono do domu niespalone gałązki cierni, które zatykano w pole, by zapewniały urodzaj i chroniły plony przed gradobiciem,
W sobotę robiono też gniazdka dla zająca, w których dzieci odnajdywały w niedzielę słodycze. Zwyczaj ten pojawił się w XX wieku i jest pochodzenia niemieckiego.
Niedziela Wielkanocna
Po rezurekcji odbywały się wyścigi wozów. Ścigali się gospodarze; wierzono, że kto pierwszy do wsi dojedzie, ten pierwszy ukończy żniwa. Bardzo uroczystą oprawę miała rezurekcja w Górce Klasztornej, szczególnie za czasów bernardyńskich, od XVII do początku XIX wieku. Po rezurekcji strzelano z moździerzy na wiwat.
W XIX wieku i wcześniej na Krajnie nie było zwyczaju dzielenia się jajkiem na początku śniadania wielkanocnego; jest to nowszy zwyczaj (pojawił się w XX wieku) przejęty pod wpływem wzorów miejskich i zalecany przez kościół; wcześniej zaczynano śniadanie od zjedzenia laski chrzanu i przepijania wódką.
W niedzielę wielkanocną nie robiono obiadu, pokarmy, które znalazły się na uroczystym śniadaniu wielkanocnym jedzono przez cały dzień.
Drugi dzień świąt (poniedziałek)
Oblewanie wodą i chłostanie rózgami nosiło jedną nazwę - dyngus; nie rejestrowano na Krajnie nazwy śmigus; słowo dyngus pochodzi z średnio-górno niemieckiego słowa oznaczającego okup, wykup.
Na Krajnie powszechny był zwyczaj dyngusowy polegający na chłostaniu rózgami. Oblewanie wodą znane było dopiero na południe od linii Wągrowiec- Żnin. Ciekawą informację dotyczącą dyngusa z krajeńskiej wsi Samostrzel dostarcza nam Oskar Kolberg 1870 r.: „W drugi dzień świąt odprawiają dyngus, oblewają się wodą. Zwyczaj ten atoli i tu jak wszędzie słabnąć już zaczyna”. Generalnie na Krajnie w czasie dyngusa chłopcy chłostali zieloną gałęzią jałowca lub brzozy dziewczęta. Chodzący z gałązkami otrzymywali podarki w postaci jaj barwionych cebulą, później datki pieniężne. W poniedziałek dyngowali chłopcy; we wtorek role się odwracały i dziewczęta były chłopców.